• harc@szmer.info
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    0
    ·
    1 year ago

    @Warszawska_FA@szmer.info głos w dół nie mój, ale w kontekście któregoś kolejnego artykułu na ten temat, chciałbym spytać jakie widzicie wyjście z tej sytuacji bo chyba jeszcze nie widziałem w nich odpowiedzi na to dość zasadnicze pytanie. Jesteście jak podkreśla nazwa warszawską grupą anarchistyczną, jest problem do rozwiązania z reperkusjami w skali miasta. Upraszczając dwie grupy z przeciwnymi interesami mają wykluczające się oczekiwania. Co powinno w takim wypadku zrobić anarchistyczne społeczeństwo? Pisać blogposty? Stworzyć jakąś koncepcję zmiany? Podjąć jakieś określone działania? Objąć dożywotnią anatemą każdą osobę, która zetknęła się z tematem po niewłaściwej stronie? Które z tych działań ma obecnie szansę jakoś naprawić sytuację? Czy aplikuje się tu jakiś model sprawiedliwości naprawczej, czy kto i na jakiej podstawie powinien wydawać wyroki i podejmować działania wobec kogo. W czym ma być umocowana taka decyzyjność? Pytam z autentycznej ciekawości, bo takie problemy są dla mnie jednymi z najprostszych dowodów na niezdolność koncepcji stricte anarchistycznych do udzielania odpowiedzi na realne codzienne problemy. O tych znacznie większych już nie wspominając.

    • Kociamorda@szmer.info
      link
      fedilink
      arrow-up
      0
      ·
      1 year ago

      @harc [Absolutnie nie jest to pytanie złośliwe] Jakie nurty myślowe, według Ciebie, mogą oferować sensowne odpowiedzi na powyższe pytania o podjęcie działań koncyliacyjnych (lub takich bez ingerencji trzeciej strony)? Jeśli dobrze pamiętam, bliżej Ci do bookchinizmu - nie kojarzę żadnego tekstu Bookchina na ten temat. Byłbym wdzięczny za jakieś źródła o tym zagadnieniu c:

      • borys@szmer.info
        link
        fedilink
        arrow-up
        1
        ·
        1 year ago

        imho to nie jest kwestia nurtów myślowych ani praxis tylko zdrowego rozsądku i zrozumienia w jakis sposób zdrowe społeczeństwo ma funkcjonować. Większość osób nie wymaga tego żeby dziad z brodą powiedział im że ludzie mieszkający razem potrafią się kłócić i trzeba ustalić zasady działania, a squot nie jest po prostu sytuacją gidze masz kilku współlokatorów więc nie można bazować na zasadach ala “ej mordo, proszę zmywaj po sobie bo to wkurwiające jak tego nei robisz”. Można stworzyć prosty schemat działania A -> B -> C -> D -> E, który nie dość tego że ułatwia roziwązywanie konfliktów to jeszcze legitymizuje decyzje kolektywu. (Nie wiem prosta sprawa, zachodzi sytuacja, zaczyna się od upomnienia w cztery oczy, potem przechodzi do zgłoszenia na kolektywie i wymóg zobowiązania się do nie popełniania danego czynu/łamania zasady ustalonej wcześniej, potem sankcje jak utrata możliwości podejmowania decyzji w ramach kolektywu, potem poinformowania o ewikcji). Świat to nei utopia, czasami zamiast prób stworzenia perfekcyjnego społeczeństwa trzeba zacząć od tworzenia czegoś co działa sprawnie